Kafka (1991), reż. Steven Soderbergh
Jeden z tych filmów, do których wracam i za każdym razem oglądam z przyjemnością.
Mamy tutaj do czynienia z mieszaniną filmowych stylów – trochę kryminału, trochę filmu psychologicznego, a także nieco s-f. Mamy, przede wszystkim, niepowtarzalny klimat, na który ma wpływ choćby piękna, kameralna architektura czeskiej, dawnej Pragi – z tymi jej wszystkimi przedziwnymi budowlami, nastrojowymi uliczkami po zmierzchu, dachami czy pełnymi tajemnic poddaszami. Zachwycają zdjęcia, a także popis aktorstwa w wydaniu Jeremiego Ironsa.
Film w większości jest czarno-biały, kolory pojawiają się wyłącznie w scenach z Zamku.
Obraz jest inspirowany zarówno życiem Franza Kafki, jak i jego słynnymi dziełami, tak więc, jeśli lubicie „Proces”, „Zamek” czy „Przemianę” – to ten film może się wam spodobać.
Oczywiście, powstaje pytanie, czy mając taki właśnie pomysł na film, czy dysponując tak potężnym i nośnym materiałem (twórczość i biografia Kafki) – można było stworzyć lepszy film? Być może – tak. Jednak nie wiemy, jakie byłyby efekty takiego twórczego zmagania w przypadku innych, słynnych reżyserów, gdyby się tego podjęli, na przykład Kubricka, Polańskego, Kieślowskiego, Lyncha czy też jeszcze innych, wybitnych twórców kina.
A skoro nie wiemy, to pozostaje cieszyć się tym, co mamy.
#filmnawieczor #kino #literatura #kultura #rozrywka #film